Dojechaliśmy do domu rodziców. Wyszłam z samochodu i pobiegłam przywitać się z mamą.
-Witaj skarbie!- Myślałam, że mama mnie udusi.
-Hej mamo.- powiedziałam w końcu.
-Słyszałam, że masz chłopaka.
-Chłopaka?- No tak. Kiedyś byłam z Niallem, ale to przeszłość. Skoro on woli Betty!- Nie mamo. Nie mam chłopaka.- wymusiłam z siebie uśmiech.
-Ale jakbyś miała, to nam go przedstaw.
-Tak jest mamo.- Odparłam i dopiero teraz uświadomiłam sobie jak było kiedyś. Największa fanka One Direction. Cieszyłam się z każdej ich piosenki. Nigdy ich nie spotkałam, ale zawsze w to wierzyłam, a teraz? Chyba zapomniałam, że Niall, mój były chłopak to ten NIALL HORAN z One Direction którego kochałam od dawna! Gdy pierwszy raz przyszłam do szkoły, nie mogłam w to uwierzyć, a teraz? Nie obchodzi mnie on i całe One Direction! Chociaż, to do niego coś mam. Louis jest miły. Zawsze mogłam się z nim dogadać. Zayn, Liam i Harry także nic nie zawinili, ale Niall... On wolał Betty. No tak. Betty! Ona tez zawsze psuje mi życie. Jest moją koleżanką, tylko wtedy gdy coś chce, a wtedy chciała Nialla i chyba go dostała.
-Que?- Mama wyrwała mnie z zamyślenia.- Coś się stało?
-Nie nic.- Odrzekłam i pobiegłam do pokoju. Usiadłam przy ścianie i choć tego nie chciałam z moich oczu polały się łzy. -Przecież ja go kocham! Ale on chyba mnie nie! Czemu Betty?- W mojej głowie roiło
się od różnych pytań na które nie potrafiłam odpowiedzieć. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wykręciłam numer, który znałam na pamięć. Kliknęłam zieloną słuchawkę i czekałam, aż ta osoba odbierze. Po kilku sekundach usłyszałam ten głos. Aż mnie przeszły ciarki. Oczywiście nie był to nikt inny jak Horan.
-Niall?- zapytałam cichym głosem.
-Que? Coś się stało?- Chłopak chyba wyczuł, że płakałam. Ale co go to obchodziło?!
-Pozdrów Betty!- krzyknęłam do telefonu i rozłączyłam się. Szczerze, to miałam inne zamiary niż gratulowanie mu, chciałam się go zapytać czy to wszystko prawda, ale nie wytrzymałam.
Wieczorem tata zawiózł mnie z powrotem do domu. Julia napisała sms'a , że będzie nocować u Alexa i, że zabrała parę moich ciuchów. Weszłam do kuchni. Było ciemno, to nie możliwe, że Rob by już spał, no chyba, że go nie było. Weszłam dalej. W moim pokoju paliło się światło. Super, pewnie Rob grzebie mi w rzeczach.- pomyślałam. Śmiało pociągnęłam za klamkę i otworzyłam drzwi. To co zobaczyłam trochę mnie zdziwiło. Otóż na moim łóżku siedział sobie Niall. Gdy mnie zobaczył podszedł do mnie, ale ja sie odsunęłam.
-Que! Czemu sie tak dziwnie zachowujesz?- Zapytał.
-Ja?! Ja się dziwnie zachowuję!? To co powiesz o sobie! To, że mam kolegę, to nie znaczy, że Cię z nim zdradzam! Ale skoro ty tego nie rozumiesz! Idź lepiej do swojej dziewczyny.
-Przecież u niej jestem.
-Nie bądź zabawny! Zerwałeś ze mną! A ja nie chcę Cię znać.- Niall podszedł do mnie, a ja znów zrobiłam krok w tył, w końcu znalazłam się przy ścianę i nie miałam możliwości odsunąć się od niego. Chłopak złapał moje ręce. Próbowałam, mu się wyrwać, ale on był silniejszy.
-Przepraszam Cię za wszystko. Nie wiem, czemu uważasz, ze z tobą zerwałem. Rzeczywiście wkurzyłem się trochę jak zobaczyłem Cie z jakimś typem, ale ja z tobą nie zerwałem!- Już chciałam się na niego wydrzeć, ale nie zdążyłam, bo Niall zbliżył się do mnie bardziej i pocałował mnie. Gdy odsunął się popatrzył mi w oczy. Nie wytrzymałam i rzuciłam się mu naszyję , przez co się przewróciliśmy, na szczęście stało tam łóżko.
Leżeliśmy tak wtuleni w siebie.
-Przepraszam.- wyszeptałam, a on pocałował mnie w czoło.
-Nie masz za co.
-Mam. Przyjmij moje przeprosimy.- Powiedziałam i pocałowałam go.
-Chyba je przyjmę- odpowiedział odwdzięczając pocałunek...
__________________________________________________________________
Cześć. Mam nadzieję, że mnie pamiętacie jeszcze, lub ktoś może jeszcze tu wchodzi. Wiem, że zaniedbywałam bloga, z czego nie jestem zadowolona, ale wybaczcie mi. Jestem w II klasie liceum i jest trochę ciężko. Nie pisałam ponad miesiąc, ale teraz się poprawię.
~Cher
I wanna be forever young...
środa, 25 września 2013
poniedziałek, 19 sierpnia 2013
33 Rozdział
Siedziałyśmy z Eleanor dość długo milcząc. Nie wiedziałam w ogóle co się stało, co się dzieję. Przecież ten związek nigdy nie miał sensu. Byłam głupia. Przecież to NIALL HORAN! Jak zwykle Rob miał rację.
Najbardziej wkurzało mnie to, że mu nie uwierzyłam, a przecież mój brat cały czas miał racje.
-Słuchaj Que.- Odezwała się Eleanor.- Ja będę musiała się zbierać. Dasz sobie radę?
-Raczej tak. Dzięki.
-Proszę, to mój numer telefonu. Jakby co do dzwoń śmiało.- Podała i karteczkę w kratkę na której był napisany numer.
-Dziękuję, Ci za wszystko.- Powiedziałam i przytuliłam się do niej.
-Ja już idę. Pa.- Pocałowała mnie w policzek i wyszła z domu.
Jeszcze przez dłuższy czas siedziałam na kanapie, ściskając w ręce kawałek kartki z numerem El. W końcu do domu przyszedł Rob. Wszedł do salonu, usiadł obok mnie, nie odzywając się, co było trochę dziwne, gdyż mój brat pierwsze co robił to pytał się mnie o coś, lub walił jakiś głupkowaty tekst. Teraz było inaczej. Siedział cicho. W końcu wstał i poszedł do innego pokoju. A ja cały czas siedziałam. Byłam zmęczona całą ta sprawą.
I wanna stay up all night and jump...
Rozległ się mój dzwonek. Czekałam kilka sekund.- Powinnam zmienić ten dzwonek.- pomyślałam. Na ekranie telefonu pojawił się napis Julia.
-Julia?
-Hej Que. Coś nie tak? Masz taki zmęczony głos?
-Nie, nic nie jest.
-Na pewno? Mniejsza z tym. Dzwonię, żeby Ci powiedzieć, że przyjadę dziś do Ciebie.
-To dobrze. Nawet nie wiesz, jaki mi cię brakowało.
-Okej, więc wyjdź na dwór.
-Na dwór?- Rozłączyła się.
Szybko wybiegłam na zewnątrz. Moim oczom ukazał się Julia.
-Julia!- Krzyknęłam i rzuciłam się jej na szyję.
-Tak, tak to ja! Już jestem.
-Choć ze mną.- Znów wrócił mi humor. Zapomniałam o tym, że Niall ze mną zerwał.- Przedstawię Ci kogoś.
-Więc chodźmy.
Złapałam Julię za rękę i prowadziłam ją.
-Mogę chociaż wiedzieć czy to chłopak, czy dziewczyna?
-Zaraz się przekonasz.- Doszłyśmy na miejsce.
-No. Ładny dom.
-Poczekaj, kiedy zobaczysz właściciela.
-uu. Zapewne to jakiś chłopak.
-Poczekasz chwilę? Pójdę po niego.
-Tak to chłopak.- Zostawiłam Julie na chwilę samą i weszłam do domu Alexa.
-Que? Hej, co tu robisz?- Spytał chłopak zauważając mnie w jego salonie.
-Hej Alex. Chciałam Cię przedstawić mojej przyjaciółce Julii, która tu przyjechała.
-Spoko, to gdzie ona jest?
-Chodź za mną.- Wyszliśmy na dwór. Julia gdy zobaczyła Alexa, aż zaniemówiła.
Czekałam na Que, może 2, 3 minuty. W końcu wyszła z tego domu, a za nią szedł on... IDEALNY CHŁOPAK! Jakich mało. Na chwilę zaniemówiłam.
-Julia, to jest Alex. Alex, to Julia.- Przedstawiła mnie jemu.
-Hej.- Powiedziałam.
-Miło mi Cię poznać.- Odpowiedział chłopak i wyciągną do mnie rękę. Ja oczywiście ja uścisnęłam przy okazji szczerząc się. Que co chwila rzucała mi spojrzenie, w którym z pewnością chciała coś przekazać, ale ja nie zwracałam na to uwagi...
Łaziłem bezsensownie po domu. Trochę mi się nudziło. W pewnym momencie usłyszałem kroki w salonie. Zdziwiło mnie to, bo nikogo z rodziny nie spodziewałem się w tym czasie. Poszedłem sprawdzić to i zobaczyłem Que. Zdziwiłem się co ona tu robi, ale byłem tez zadowolony. Lubiłem z nią spędzać czas. Que powiedziała, że chcę mi przedstawić swoją przyjaciółkę. Zgodziłem się i poszedłem za nią. Wyszliśmy na zewnątrz i ujrzałem ją. Śliczna blondynka w kucyku, która się uśmiecha. I wygląda bardzo naturalnie, nie jak Betty z toną tapety i z jeszcze większą ilością tonu biżuterii. Przywitałem się z nią. Ale ona ma piękny głos. Normalnie jakby mówił do mnie anioł. I te jej imię: JULIA. Pasuję do niej...
I wanna stay up...
Znów ten telefon. Tym razem dzwonił tata.
-Halo tato?
-Cześć Que. Czekam na Ciebie pod domem, jedziesz z nami do nas. Gdzie teraz jesteś?
-Już zaraz idę.- Rozłączyłam się z tatą.
-Hej Julia. Dam Ci kluczę do mojego domu, bo ja muszę jechać z tatą i nie wiem kiedy wrócę. Pewnie Rob tez pojedzie, ale jakby co to się nim nie przejmuj. Możesz wziąć mój pokój i wszystkiego z niego używać. Oki?
-Poradzę sobie. -Dałam jej i Alexowi buziaka i pobiegłam w stronę taty.
-Que pośpiesz się.- Poganiał mnie tata.- Tylko pójdę po torebkę.- Powiedziałam i po nią poleciałam. W końcu mogliśmy jechać. Jadąc zobaczyłam Julię i Alexa, po czym uśmiechnęłam się. Nie zauważyli mnie, bo byli czymś zajęci...
Najbardziej wkurzało mnie to, że mu nie uwierzyłam, a przecież mój brat cały czas miał racje.
-Słuchaj Que.- Odezwała się Eleanor.- Ja będę musiała się zbierać. Dasz sobie radę?
-Raczej tak. Dzięki.
-Proszę, to mój numer telefonu. Jakby co do dzwoń śmiało.- Podała i karteczkę w kratkę na której był napisany numer.
-Dziękuję, Ci za wszystko.- Powiedziałam i przytuliłam się do niej.
-Ja już idę. Pa.- Pocałowała mnie w policzek i wyszła z domu.
Jeszcze przez dłuższy czas siedziałam na kanapie, ściskając w ręce kawałek kartki z numerem El. W końcu do domu przyszedł Rob. Wszedł do salonu, usiadł obok mnie, nie odzywając się, co było trochę dziwne, gdyż mój brat pierwsze co robił to pytał się mnie o coś, lub walił jakiś głupkowaty tekst. Teraz było inaczej. Siedział cicho. W końcu wstał i poszedł do innego pokoju. A ja cały czas siedziałam. Byłam zmęczona całą ta sprawą.
I wanna stay up all night and jump...
Rozległ się mój dzwonek. Czekałam kilka sekund.- Powinnam zmienić ten dzwonek.- pomyślałam. Na ekranie telefonu pojawił się napis Julia.
-Julia?
-Hej Que. Coś nie tak? Masz taki zmęczony głos?
-Nie, nic nie jest.
-Na pewno? Mniejsza z tym. Dzwonię, żeby Ci powiedzieć, że przyjadę dziś do Ciebie.
-To dobrze. Nawet nie wiesz, jaki mi cię brakowało.
-Okej, więc wyjdź na dwór.
-Na dwór?- Rozłączyła się.
Szybko wybiegłam na zewnątrz. Moim oczom ukazał się Julia.
-Julia!- Krzyknęłam i rzuciłam się jej na szyję.
-Tak, tak to ja! Już jestem.
-Choć ze mną.- Znów wrócił mi humor. Zapomniałam o tym, że Niall ze mną zerwał.- Przedstawię Ci kogoś.
-Więc chodźmy.
Złapałam Julię za rękę i prowadziłam ją.
-Mogę chociaż wiedzieć czy to chłopak, czy dziewczyna?
-Zaraz się przekonasz.- Doszłyśmy na miejsce.
-No. Ładny dom.
-Poczekaj, kiedy zobaczysz właściciela.
-uu. Zapewne to jakiś chłopak.
-Poczekasz chwilę? Pójdę po niego.
-Tak to chłopak.- Zostawiłam Julie na chwilę samą i weszłam do domu Alexa.
-Que? Hej, co tu robisz?- Spytał chłopak zauważając mnie w jego salonie.
-Hej Alex. Chciałam Cię przedstawić mojej przyjaciółce Julii, która tu przyjechała.
-Spoko, to gdzie ona jest?
-Chodź za mną.- Wyszliśmy na dwór. Julia gdy zobaczyła Alexa, aż zaniemówiła.
Czekałam na Que, może 2, 3 minuty. W końcu wyszła z tego domu, a za nią szedł on... IDEALNY CHŁOPAK! Jakich mało. Na chwilę zaniemówiłam.
-Julia, to jest Alex. Alex, to Julia.- Przedstawiła mnie jemu.
-Hej.- Powiedziałam.
-Miło mi Cię poznać.- Odpowiedział chłopak i wyciągną do mnie rękę. Ja oczywiście ja uścisnęłam przy okazji szczerząc się. Que co chwila rzucała mi spojrzenie, w którym z pewnością chciała coś przekazać, ale ja nie zwracałam na to uwagi...
Łaziłem bezsensownie po domu. Trochę mi się nudziło. W pewnym momencie usłyszałem kroki w salonie. Zdziwiło mnie to, bo nikogo z rodziny nie spodziewałem się w tym czasie. Poszedłem sprawdzić to i zobaczyłem Que. Zdziwiłem się co ona tu robi, ale byłem tez zadowolony. Lubiłem z nią spędzać czas. Que powiedziała, że chcę mi przedstawić swoją przyjaciółkę. Zgodziłem się i poszedłem za nią. Wyszliśmy na zewnątrz i ujrzałem ją. Śliczna blondynka w kucyku, która się uśmiecha. I wygląda bardzo naturalnie, nie jak Betty z toną tapety i z jeszcze większą ilością tonu biżuterii. Przywitałem się z nią. Ale ona ma piękny głos. Normalnie jakby mówił do mnie anioł. I te jej imię: JULIA. Pasuję do niej...
I wanna stay up...
Znów ten telefon. Tym razem dzwonił tata.
-Halo tato?
-Cześć Que. Czekam na Ciebie pod domem, jedziesz z nami do nas. Gdzie teraz jesteś?
-Już zaraz idę.- Rozłączyłam się z tatą.
-Hej Julia. Dam Ci kluczę do mojego domu, bo ja muszę jechać z tatą i nie wiem kiedy wrócę. Pewnie Rob tez pojedzie, ale jakby co to się nim nie przejmuj. Możesz wziąć mój pokój i wszystkiego z niego używać. Oki?
-Poradzę sobie. -Dałam jej i Alexowi buziaka i pobiegłam w stronę taty.
-Que pośpiesz się.- Poganiał mnie tata.- Tylko pójdę po torebkę.- Powiedziałam i po nią poleciałam. W końcu mogliśmy jechać. Jadąc zobaczyłam Julię i Alexa, po czym uśmiechnęłam się. Nie zauważyli mnie, bo byli czymś zajęci...
______________________________________________________
Hej ^_^ Dziś pisałam z trzech różnych perspektyw. Mam nadzieję, że Wam się spodoba ;)
~Cher
czwartek, 8 sierpnia 2013
32 Rozdział
Podeszłam z Alexem do Carol.
-Hej.- Przywitałam się z nią.- Poznaj Alexa. Alex, a to jest Carol.
-Hej, miło mi Cię poznać- powiedział chłopak i wyciągnął rękę.
-Mi również.- Zarumieniła się Caro.
-Chodźmy może zanim przyjdzie tu te Zombie.- Wtrącił Alex spoglądając na Betty.
Weszliśmy do szkoły. Dzień jak każdy inny. Nawet zapomniałam, że moim chłopakiem jest Niall Horan z One Direction. Szczerze to od pewnego czasu w ogóle tego nie czułam. Jakby Niall był zupełnie obcą osobą.
Lekcje skończyły się. Betty nie była za bardzo w humorze, gdyż dostała nie zadowalającą ocenę za odpowiedź, zaczynało być tak jak dawniej, zanim się przeprowadziłam, tylko nie było Julii. No, ale był Alex i Carol.
-Muszę już iść- Powiedziała Carol.- Do zobaczenie jutro.- Dała mi całusa w policzek i uśmiechnęła się do Alexa.
-Fajna jest- Odezwał się po pewnym czasie chłopak.
-Podoba Ci się?- Zapytałam.
-Na pewno jest ładniejsza od Betty.
-Wow, mało kto tak mówi.
-Niby czemu?
-No wiesz... Betty raczej zalicza się do tych Lubianych, ładnych...
- Znam milion ładniejszych od niej.
-Znasz aż milion?
-hehe, No dobra trochę wyolbrzymiłem, ale piękna to ona nie jest. A tak w ogóle to nie musimy chyba o niej rozmawiać, co?
-Jasne, każdy temat jest lepszy.
-To chyba się dogadamy...
Wracaliśmy pieszo do domu. Trochę nam się zeszło, bo bardzo wolno szliśmy i rozmawialiśmy. W końcu Alex doszedł do swojego domu i dalej szłam sama.
Stanęłam przed drzwiami domu. Drzwi były otwarte. Weszłam do środka.
-Hej Rob! Jesteś tam?- Nikt nie odpowiedział. Usłyszałam tylko, że ktoś idzie z salonu.
-Hej Que.- Moim oczom ukazał się Louis, a zaraz doszła do niego Eleanor.
-Hej... Co wy tu robicie? I gdzie jest mój brat?
-Twój brat musiał gdzieś pojechać i powiedział żebyśmy tu na Ciebie zaczekali.
-To nawet dobrze, bo musimy pogadać.
-Tak, a o czym?- Spytał Louis.
-No więc.- nie chciałam by to jakoś głupio zabrzmiało, że niby to ich wina.- Chciałam się zapytać czy spotkaliście ostatnio Betty.
-Betty? Tą twoją koleżankę? Tak. I wież co Ci powiem? Miałam co do niej rację.- Louis troszeczkę był zmieszany, gdyż nie wiedział o czym poprzednio rozmawiałam z Eleanor o Betty.
-To może ja pójdę do kuchni.- Zaproponował Louis i odszedł.
-Ok, więc, El o co chodzi?- Byłam lekko zdenerwowana.
-Zapytam wprost. Zerwałaś z Niallem?
-Ja? Przecież nie! Ona tak powiedziała?
-Tak. Mówiła, że znalazłaś sobie innego. Nawet pokazała zdjęcie jak byłaś z jakimś chłopakiem.
-Widziałaś te zdjęcie?- Spytałam. Nie wiedziałam co na tym zdjęciu mogło być.
-Tak. Byłaś tam ty w parku z jakimś chłopakiem. Taki przystojny, wysoki, ciemne włosy.
-Alex...- powiedziałam po cichu.- Ale on nie jest moim chłopakiem! Przyjaźnimy się tylko.
-Też to mówiłam Niallowi, ale on nie słuchał i chyba jej uwierzył.
-Dobra dzięki, że mi powiedziałaś. -Próbowałam udawać, że jest wszystko Ok i, że nie obchodzi mnie, że Niall mi nie uwierzył, ale mimowolnie z oczu poleciały mi łzy.
-Już przestań.- Eleanor podeszła i mnie przytuliła.- Będzie dobrze. Przecież wiesz, że Niall taki nie jest. Znasz go. Zależy mu na tobie dlatego się zdenerwował.
W tym momencie do pokoju wszedł Louis.
-Liam dzwonił i powiedział, że muszę wracać. Dziś będziemy mieć wywiad.
-Dobrze jedź.- Powiedziała Eleanor, a sama postanowiła zostać.
________________________________________________________________
Witajcie po bardzo długiej przerwie. Wybaczcie, że nie było mnie miesiąc ponieważ byłam na wakacjach w NY a potem pojechałam do UK ^_^ i byłam w Leeds (Chłopców niestety nie zobaczyłam ani w NY ani w UK) Mam nadzieję, że nie zapomniałyście o opowiadaniu :*
~Cher
-Hej.- Przywitałam się z nią.- Poznaj Alexa. Alex, a to jest Carol.
-Hej, miło mi Cię poznać- powiedział chłopak i wyciągnął rękę.
-Mi również.- Zarumieniła się Caro.
-Chodźmy może zanim przyjdzie tu te Zombie.- Wtrącił Alex spoglądając na Betty.
Weszliśmy do szkoły. Dzień jak każdy inny. Nawet zapomniałam, że moim chłopakiem jest Niall Horan z One Direction. Szczerze to od pewnego czasu w ogóle tego nie czułam. Jakby Niall był zupełnie obcą osobą.
Lekcje skończyły się. Betty nie była za bardzo w humorze, gdyż dostała nie zadowalającą ocenę za odpowiedź, zaczynało być tak jak dawniej, zanim się przeprowadziłam, tylko nie było Julii. No, ale był Alex i Carol.
-Muszę już iść- Powiedziała Carol.- Do zobaczenie jutro.- Dała mi całusa w policzek i uśmiechnęła się do Alexa.
-Fajna jest- Odezwał się po pewnym czasie chłopak.
-Podoba Ci się?- Zapytałam.
-Na pewno jest ładniejsza od Betty.
-Wow, mało kto tak mówi.
-Niby czemu?
-No wiesz... Betty raczej zalicza się do tych Lubianych, ładnych...
- Znam milion ładniejszych od niej.
-Znasz aż milion?
-hehe, No dobra trochę wyolbrzymiłem, ale piękna to ona nie jest. A tak w ogóle to nie musimy chyba o niej rozmawiać, co?
-Jasne, każdy temat jest lepszy.
-To chyba się dogadamy...
Wracaliśmy pieszo do domu. Trochę nam się zeszło, bo bardzo wolno szliśmy i rozmawialiśmy. W końcu Alex doszedł do swojego domu i dalej szłam sama.
Stanęłam przed drzwiami domu. Drzwi były otwarte. Weszłam do środka.
-Hej Rob! Jesteś tam?- Nikt nie odpowiedział. Usłyszałam tylko, że ktoś idzie z salonu.
-Hej Que.- Moim oczom ukazał się Louis, a zaraz doszła do niego Eleanor.
-Hej... Co wy tu robicie? I gdzie jest mój brat?
-Twój brat musiał gdzieś pojechać i powiedział żebyśmy tu na Ciebie zaczekali.
-To nawet dobrze, bo musimy pogadać.
-Tak, a o czym?- Spytał Louis.
-No więc.- nie chciałam by to jakoś głupio zabrzmiało, że niby to ich wina.- Chciałam się zapytać czy spotkaliście ostatnio Betty.
-Betty? Tą twoją koleżankę? Tak. I wież co Ci powiem? Miałam co do niej rację.- Louis troszeczkę był zmieszany, gdyż nie wiedział o czym poprzednio rozmawiałam z Eleanor o Betty.
-To może ja pójdę do kuchni.- Zaproponował Louis i odszedł.
-Ok, więc, El o co chodzi?- Byłam lekko zdenerwowana.
-Zapytam wprost. Zerwałaś z Niallem?
-Ja? Przecież nie! Ona tak powiedziała?
-Tak. Mówiła, że znalazłaś sobie innego. Nawet pokazała zdjęcie jak byłaś z jakimś chłopakiem.
-Widziałaś te zdjęcie?- Spytałam. Nie wiedziałam co na tym zdjęciu mogło być.
-Tak. Byłaś tam ty w parku z jakimś chłopakiem. Taki przystojny, wysoki, ciemne włosy.
-Alex...- powiedziałam po cichu.- Ale on nie jest moim chłopakiem! Przyjaźnimy się tylko.
-Też to mówiłam Niallowi, ale on nie słuchał i chyba jej uwierzył.
-Dobra dzięki, że mi powiedziałaś. -Próbowałam udawać, że jest wszystko Ok i, że nie obchodzi mnie, że Niall mi nie uwierzył, ale mimowolnie z oczu poleciały mi łzy.
-Już przestań.- Eleanor podeszła i mnie przytuliła.- Będzie dobrze. Przecież wiesz, że Niall taki nie jest. Znasz go. Zależy mu na tobie dlatego się zdenerwował.
W tym momencie do pokoju wszedł Louis.
-Liam dzwonił i powiedział, że muszę wracać. Dziś będziemy mieć wywiad.
-Dobrze jedź.- Powiedziała Eleanor, a sama postanowiła zostać.
________________________________________________________________
Witajcie po bardzo długiej przerwie. Wybaczcie, że nie było mnie miesiąc ponieważ byłam na wakacjach w NY a potem pojechałam do UK ^_^ i byłam w Leeds (Chłopców niestety nie zobaczyłam ani w NY ani w UK) Mam nadzieję, że nie zapomniałyście o opowiadaniu :*
~Cher
czwartek, 13 czerwca 2013
31 Rozdział
Nie to nie- pomyślałam. Znów Rob coś chce, ale nie chce mi tego powiedzieć.
-Nie myśl sobie za dużo.- Powiedziałam do niego.- To Ci może zaszkodzić.
Nawet nie słuchałam czy Rob coś odpowiedział. Weszłam do domu i udałam się na górę do mojego pokoju. Odpaliłam kompa z nadzieją, że Julia mi odpisała. Niestety na poczcie znalazłam jakiś niepotrzebny spam od reklam. Co by tu zrobić?- pomyślałam. Strasznie mi się nudzi, wtedy gdy rozmawiałam z Alexem było fajnie. Na pewno Julia by go polubiła.
Nie wiedząc co robić weszłam w internet. Spróbuję wygooglować swoje imię. Ciekawe czy coś znajdę.
-Nie myśl sobie za dużo.- Powiedziałam do niego.- To Ci może zaszkodzić.
Nawet nie słuchałam czy Rob coś odpowiedział. Weszłam do domu i udałam się na górę do mojego pokoju. Odpaliłam kompa z nadzieją, że Julia mi odpisała. Niestety na poczcie znalazłam jakiś niepotrzebny spam od reklam. Co by tu zrobić?- pomyślałam. Strasznie mi się nudzi, wtedy gdy rozmawiałam z Alexem było fajnie. Na pewno Julia by go polubiła.
Nie wiedząc co robić weszłam w internet. Spróbuję wygooglować swoje imię. Ciekawe czy coś znajdę.
Que McKarol
Wpisałam w przeglądarce i kliknęłam grafikę. Prawie wszystkie zdjęcia były Nialla lub jakiś innych dziewczyn. Nawet Eleanor z Louisem tam byli. Przesuwałam zdjęcia coraz niżej. W pewnym momencie
zauważyłam Betty. Zatrzymałam się na tym zdjęciu i powiększyłam je. Data zrobienia tej fotografii była dzisiejsza. Nie zdziwiło by mnie to, że Betty jest w internecie, ale ona była tam z Niallem, a z tyłu stali Louis i Eleanor. Co to ma być? Przeróbka? Ale dlaczego akurat z Betty? I czemu ona gada z Niallem? Weszłam na stronę, która dodała to zdjęcie. Było ich tam więcej. Wyglądało jakby ze sobą rozmawiali. Super, mój wróg jest dla mnie miły i chce mi odebrać chłopaka, a na dodatek jego i moi przyjaciele się na to patrzą.
Zaraz. Eleanor! Ona jest na tym zdjęciu, czyli też tam musiała być. Mówiła mi, że nie ufa Betty, a teraz co? Po prostu z nią rozmawia i pozwala na to by ona rozmawiała z Niallem.
Sięgnęłam po telefon. Eleanor, Eleanor, Eleanor. Kurcze! Nie mam jej telefonu, a jest za późno żeby iść do domu chłopaków. Zadzwonię do Nialla. Wykręciłam numer i czekałam na połączenie. Po kilku sekundach włączyła się poczta głosowa. Cholera! Nie odbiera. A jak on jest teraz z Betty? Wstałam z fotela i zeszłam na dół niespokojnie chodząc w kółko. Chyba Rob zauważył, że jest coś nie tak.
-Ej siostra. W porządku?-Spytał.
-A widać, że jest inaczej?- Odpowiedziałam zdenerwowana.
-No raczej tak. Co Ci znów jest? Nic nie zrobiłem, więc się na mnie nie wściekaj.
-Dobra, przepraszam.- Usiadłam na kanapie i oparłam się. Rob podszedł i też usiadł.
-Powiesz w końcu o co chodzi?
-Nie zrozumiesz.
-Skąd wiesz? Może coś zrozumie.
-Okej, a więc Betty chodzi do mojej szkoły, bardzo mnie lubi, albo tak dobrze udaje i zabiera mi przyjaciół.
-Przyjaciół?
-No dobra. Nialla też.
-Odpuść sobie.
-Co? Mam odpuścić? Niby co?
-Niech Betty weźmie Ci tego Nialla. Nie jest Ciebie wart skoro woli gadać z nią. Jakby mu na tobie zależało to by był tu z tobą, pomagał Ci, a nie spotykał się z twoją koleżanką.
-Ale to nie jest tak.
-Que, nie oszukuj się i nie broń go. Dobrze wiesz, że ja mam rację.
-To co mam zrobić? Zerwać z nim?
-A czemu nie. Muszę Ci powiedzieć, że ładniej wyglądałabyś z tym chłopakiem co Cię odprowadził.
-Z Alexem?
-No. Na prawdę. Jakbym miał mówić, to wyglądało jakbyś była jego dziewczyną niż Horana.
-Ale ja nie mogę.
-Boże, czego ty znów nie możesz? Nie podoba Ci się Alex?
-No, brzydki nie jest i jest zabawny, i fajny.
-No widzisz? Było by Ci lepiej z nim.
-A jak on ma dziewczynę?
-Zapytaj się go.
-To nie ma sensu.- Powiedziałam i wstałam z kanapy.-Jestem zmęczona. Idę do pokoju.- Na prawdę byłam zmęczona całą tą sytuacją. Poszłam do pokoju. Chwyciłam z szafy jakąś piżamkę i poszłam do łazienki się wykąpać.
Po jakiejś niecałej godzinie leżałam w łóżku. Sprawdzałam jakieś sms-y, w końcu odłożyłam telefon i poszłam spać, choć wcale nie było późno.
Długo nie mogłam usnąć. Cały czas myślałam o Niallu, Alexie, Betty... W końcu jednak, nie wiem nawet kiedy usnęłam.
Obudziłam się o 06.00, leżałam jeszcze jakieś 15 minut po czym wstałam. Już nie byłam zmęczona.
Znalazłam w szafie szarą bluzę z kapturem. Związałam lekko z tyłu włosy i zeszłam na dół. Była 06.50. Rob jeszcze nie wstał. Podeszłam do lodówki i ją otworzyłam. Zaczęłam poszukiwać czegoś do zjedzenie ale jakoś na nic nie miałam ochoty. W końcu zamknęłam lodówkę i napiłam się wody. Spojrzałam na zegarek. Była 07.00. Może pojadę wcześniejszym autobusem, albo pójdę na pieszo? Tak, idę dziś do szkoły. Może w końcu nie będzie Betty? Albo chociaż Horan przyjdzie.
Wyszłam 10 minut po siódmej. Szłam po woli, gdyż miałam dużo czasu. Zatrzymałam się na chwilę przy domu Alexa. Właśnie drzwi się otworzyły i wyszedł on. Alex.
-Que? Hej, co tu robisz?- Zapytał.
-Hej- Odpowiedziałam. Od razu poprawił mi się humor.- Pomyślałam, że dziś się przejdę do szkoły i tak jakoś na chwilę się tu zatrzymałam.- Chłopak zszedł po schodach do swojego ogródka, po czym podszedł do mnie i pocałował w policzek.
-Mam nadzieję, że mogę iść z tobą?
-Jasne. Było by fajnie.- Szliśmy teraz razem do szkoły. Alex opowiadał mało ważne historię, ale i tak świetnie się go słuchało. W końcu zbliżaliśmy się do bram szkoły.
-Boże, co ona sobie zrobiła?- Powiedział Alex, gdy byliśmy na terenie szkoły. Spojrzałam w kierunku gdzie on i zauważyłam dziewczynę. Zaraz to Betty?
-Betty? Nie wiem jak się nazywa, ale spójrz na nią. Ciuchy które nosi na sobie są chyba więcej warte niż mój samochód.
-Haha. Nie masz racji. Jej ciuchy kosztują 10 razy więcej niż samochód Horana.
-Znasz ją?
-Tak, chodziłyśmy kiedyś razem do szkoły no i teraz też.- Szczerze, to Alex był chyba jedynym chłopakiem, który to powiedział.
-Hej Que!- Krzyknęła Betty i ruszyła w naszą stronę.
-O idzie tu.- Zażartowałam do Alexa.
-Chyba samo ułożenie włosów kosztowało ją tyle co miesięczna wypłata moich rodziców.- Powiedział Alex.
-Chyba więcej.- Dodałam.
-No hej Que!- Powiedziała Betty.- Widzę, że masz nowego kolegę. hej, jestem Betty. Betty Royltay.
-Fajnie, a ja Alex.- Odpowiedział Alex.
-Nie widziałam Cię tu jeszcze.- Zaczęła Betty, chyba chciała zdobyć kolejnego fajnego chłopaka.
-To zmień okulary. Zamiast tych kujonek załóż sobie plusy, lub minusy, zależy od twojej wady wzroku, ale ty chyba będziesz wolała soczewki. No wiesz, okulary psują styl.- Powiedział Alex i razem zemną wybuchnął śmiechem. Betty chyba nie zrozumiała o co chodzi. Odwróciła się i poszła.
-Boże, Alex jesteś genialny.- Pogratulowałam mu.
-Dziwna jest. Słyszałaś jak do mnie mówiła?
-Na pewno słyszała jak ty do niej mówiłeś.
-Chodźmy do szkoły.
-Masz rację. Muszę kogoś znaleźć. Przedstawię Ci moją przyjaciółkę.
-Okej.
___________________________________________________
Hej ^_^ Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba :* Nie zapomnijcie skomentować, dobrze?
Szczerze, to jestem zadowolona z tego rozdziału ♥
~Cher
wtorek, 11 czerwca 2013
30 Rozdział
-Na prawdę nie chcę mi się z tobą gadać.- Powiedziałam i już chciałam pójść na górę do siebie, gdy Rob mnie zatrzymał.
-Z kim przyjechałaś?- Zapytał.
-Nie powinno Cię to obchodzić, no ale dobrze. Betty mnie przywiozła.
-Jaka znów Betty?!
-Jak to jaka. Betty Royltay.
-Ta Betty? Ta z którą chodziłaś wcześniej do szkoły?
-A znasz jakąś inną.
-Rozumiem, nauczycielka Ci ją wcisnęła, bo nie masz przyjaciół i chłopak Cię opuścił.
-Dzięki. -pobiegłam na górę.- Ty zawsze potrafisz mnie pocieszyć.- Krzyknęłam ze swojego pokoju.
W pewnym momencie usłyszałam sygnał smsa, więc wyciągnęłam telefon z kieszeni. To Julia mi coś wysłała:
Hej Kochanie. Dawno nie gadałyśmy, nie chcę mi się rozpisywać. Wejdź na swoją pocztę e-mail, coś Ci wysłałam.
Szybko podbiegłam do laptopa i odpaliłam go. Jeszcze chwilę czekałam kiedy się naładuje.
-que123mckarol1d.- wpisałam hasło i weszłam w skrzynkę.
Hej Que! Mam nadzieję, że mnie jeszcze pamiętasz :P Już od jakiś wieków ze sobą nie pisałyśmy, a o gadaniu to już nie wspomnę.
U nas w szkolę jest na pewno lepiej niż przedtem. Oczywiście nie dlatego, że Ciebie nie ma :)
Po prostu Betty odeszła. ROZUMIESZ!!! Ha, nie ma jej w końcu. Tak po za tym jest super. Nie wiem kiedy będę mogła do Ciebie przyjechać, może tobie uda się przyjechać do mnie?
Mam nadzieję, że u Ciebie i u Nialla jest w porządku ♥ Powiem Ci tylko, że jak Betty się dowiedziała, że się z nim spotykasz, to była bardzo zazdrosna :D Proszę odpisz, no chyba, że jesteś bardzo zajęta z Niallem :*
Julia
Jaka ona kochana. Ale nie rozumiem Betty.Niby jest zazdrosna, nienawidzi mnie, a chcę się ze mną kolegować? Nigdy jej nie rozumiałam i chyba nie zrozumiem, jak ona by to powiedziała To nie ten poziom. Muszę coś napisać Julii. Na prawdę minęło sporo czasu od jej wizyty.
Hej Julio ^_^ Nawet nie wiesz, jak mnie ucieszył twój e-mail. Dziękuję Ci za wszystko. Wiem, że się cieszysz, że Betty wyjechała ze starej szkoły, no ale... ONA PRZEPROWADZIŁA SIĘ TU. Tak! Chodzi teraz do tej samej szkoły, do tej samej klasy co ja. Na dodatek dzisiaj mnie podwiozła do domu i w ogóle jest baaaardzo miła dla mnie, jakbyśmy się przyjaźniły...
Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęsknię :( Chciałabym znów się z tobą spotkać, tak jak dawniej.
Nawet czasami chcę wrócić do dawnej szkoły, do dawnych ludzi... Nie wiem czemu.
Rob cały czas wtrąca się w moje życie i nie mogę nic zrobić sama, bo zawsze robię coś źle. Rodzice pewnie nawet nie wiedzą, że chodzę z Niallem, mówiłam wcześniej mojemu tacie, że znam Nialla, ale on mi chyba nie uwierzył :P
Będę musiała się w końcu spotkać z rodzicami, bo ich nie widziałam dłużej od Ciebie :D
Coś mi się zdaję, że szybko się spotkamy :)
Que ♥♥♥
Skończyłam pisać e-maila do Julii, wpisałam jej adres i kliknęłam WYŚLIJ. Teraz tylko trzeba czekać, kiedy mi odpisze.
Zeszłam na dół. Rob cały czas tam był.
-Czego ty ode mnie chcesz?- Spytałam po chwili.- Na nic mi nie pozwalasz, a ja mam już 18 lat. Dlaczego tego nie rozumiesz?
-Nie chcę wyjść na złego brata.- Powiedział.
-Na prawdę? A właśnie na takiego wychodzisz.
-Wybacz Que, po prostu jestem od Ciebie starszy, rodzice mi mówili żebym na Ciebie uważał, bo możesz zrobić jakieś głupstwo.
-Dlatego nie chcesz żebym była z Horanem?
-Que, nie zaczynaj. To nie jest chłopak dla Ciebie.
-A może to ja nie jestem dziewczyną dla niego?
-Nie wiem. Que, nie wiem. Możesz spróbować mnie zrozumieć?
-Jak ja bym była starsza, to bym Ci pozwoliła spotykać się z jakąś dziewczyną.
-Przecież ja Ci nie zabraniam.
-Czyżby?
-Po prostu wiem, że to nie wypali. Rozumiem, że i ty musisz przejść ten etap, gdzie jesteś z jakimś chłopakiem, on Ci mówi, że Ciebie kocha, ty się w nim szaleńczo bujasz, potem on Cię olewa, ty masz złamane serce.
-Dość tego!- Krzyknęłam.- Ty na prawdę niczego nie rozumiesz! Idę sobie.
-Que, zaczekaj. Gdzie ty znów idziesz?
-Nie ważne.- Wyszłam z domu. Szczerze, to nie miałam określonego celu, kierunku w którym powinnam się udać. Szłam przed siebie. W pewnym momencie zaczęłam biec w stronę parku.
Szłam w kółko po parku z jakieś półtora godziny, w końcu lekko zmęczona usiadłam na ławce. Po kilku minutach zauważyłam jakiegoś chłopaka, który zbliżał się w moją stronę. Pewnie sobie poszedł na spacer- pomyślałam. Chłopak skręcił w stronę ławki na której siedziałam.
-Hej, mogę usiąść?- Zapytał. Byłam trochę wybita z rytmu.
-Eee, jasne.- Odpowiedziała. On usiadł obok mnie
i wyciągnął telefon.
Nie był brzydki. Miał ciemne włosy takie jak Malik, tylko, że były krótsze. Był ubrany w fajne ciuchy, a na nosie miał czarne okulary. Nie wyglądał jak jakiś dresiarz, który spotyka się z kolegami po północy, kupuje alkohol, pisze jakieś rzeczy na murach. Nie. To był sympatyczny przystojny chłopak. Trochę jakbym go kojarzyła, ale nie wiedziałam skąd.
-Ty jesteś Que?- Zapytał po pewnym czasie.
-yy, tak. Znamy się?
-Sorry, nie przedstawiłem Ci się. Jestem Alexander Anderson.
-Alex- powiedziałam w myślach. Ładne imię.
-Znam Cię ze szkoły tak z widzenia i na ogół jesteś sama.
-No tak nie do końca, ale miło Cię poznać.- Pierwszy raz się uśmiechnęłam w ciągu tej godziny.
-Co tu robisz?
-Tak przyszłam. Brat jest w domu, nie chcę mu przeszkadzać.- Taa, jasne. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Może chcesz się przejść?
-Z chęcią. - Wstaliśmy i ruszyliśmy w drugą stronę parku.
Alex jest przeuroczy i bardzo fajny. Dowiedziałam się, że ma on też 18 lat, mieszka nie daleko ode mnie, z jakieś pięć domów dalej, ma trzy siostry, dwie młodsze i jedną starszą. Ja chyba też powiedziałam mu wszystko o mnie.
-Na prawdę chodzisz z Niallem Horanem?- Zapytał.
-No wiesz, złożyło się, że to ja jestem tą szczęściarą.
-Moja młodsza siostra będzie zazdrosna jak jej to powiem.
-Oh, na prawdę? Zabawny jesteś.- świetnie mi się z nim gadało, w końcu zbliżaliśmy się do mojego domu. --Szkoda, że wcześniej nie wiedziałem, że tu mieszkasz, przychodziłbym do Ciebie.
-Często mnie nie ma w domu.
-A gdzie przebywasz?
-Wszędzie, u chłopaka, gdzieś indziej.
-Que?! -usłyszałam Roba. Super, tylko jego tu brakowało.
-Sorry Alex, ale muszę już iść. Brat mnie woła.
-Właśnie widzę. To idź, nie zatrzymuję Cię. Miło mi się z tobą rozmawiało.
-Mi również. Pa!- Uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uśmiech. -Czego chcesz tym razem?- Spytałam Roba.
-Ja? Ja niczego... -Odpowiedział.
________________________________________________
No witam wszystkich :) Mam nadzieję, że Wam się podoba :)
Dziękuję za miłe komentarze (i proszę o więcej takich)
Polecam blog http://beautifulxxoxo.blogspot.com/ Bardzo fajny :)
~Cher
-Z kim przyjechałaś?- Zapytał.
-Nie powinno Cię to obchodzić, no ale dobrze. Betty mnie przywiozła.
-Jaka znów Betty?!
-Jak to jaka. Betty Royltay.
-Ta Betty? Ta z którą chodziłaś wcześniej do szkoły?
-A znasz jakąś inną.
-Rozumiem, nauczycielka Ci ją wcisnęła, bo nie masz przyjaciół i chłopak Cię opuścił.
-Dzięki. -pobiegłam na górę.- Ty zawsze potrafisz mnie pocieszyć.- Krzyknęłam ze swojego pokoju.
W pewnym momencie usłyszałam sygnał smsa, więc wyciągnęłam telefon z kieszeni. To Julia mi coś wysłała:
Hej Kochanie. Dawno nie gadałyśmy, nie chcę mi się rozpisywać. Wejdź na swoją pocztę e-mail, coś Ci wysłałam.
Szybko podbiegłam do laptopa i odpaliłam go. Jeszcze chwilę czekałam kiedy się naładuje.
-que123mckarol1d.- wpisałam hasło i weszłam w skrzynkę.
Hej Que! Mam nadzieję, że mnie jeszcze pamiętasz :P Już od jakiś wieków ze sobą nie pisałyśmy, a o gadaniu to już nie wspomnę.
U nas w szkolę jest na pewno lepiej niż przedtem. Oczywiście nie dlatego, że Ciebie nie ma :)
Po prostu Betty odeszła. ROZUMIESZ!!! Ha, nie ma jej w końcu. Tak po za tym jest super. Nie wiem kiedy będę mogła do Ciebie przyjechać, może tobie uda się przyjechać do mnie?
Mam nadzieję, że u Ciebie i u Nialla jest w porządku ♥ Powiem Ci tylko, że jak Betty się dowiedziała, że się z nim spotykasz, to była bardzo zazdrosna :D Proszę odpisz, no chyba, że jesteś bardzo zajęta z Niallem :*
Julia
Jaka ona kochana. Ale nie rozumiem Betty.Niby jest zazdrosna, nienawidzi mnie, a chcę się ze mną kolegować? Nigdy jej nie rozumiałam i chyba nie zrozumiem, jak ona by to powiedziała To nie ten poziom. Muszę coś napisać Julii. Na prawdę minęło sporo czasu od jej wizyty.
Hej Julio ^_^ Nawet nie wiesz, jak mnie ucieszył twój e-mail. Dziękuję Ci za wszystko. Wiem, że się cieszysz, że Betty wyjechała ze starej szkoły, no ale... ONA PRZEPROWADZIŁA SIĘ TU. Tak! Chodzi teraz do tej samej szkoły, do tej samej klasy co ja. Na dodatek dzisiaj mnie podwiozła do domu i w ogóle jest baaaardzo miła dla mnie, jakbyśmy się przyjaźniły...
Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęsknię :( Chciałabym znów się z tobą spotkać, tak jak dawniej.
Nawet czasami chcę wrócić do dawnej szkoły, do dawnych ludzi... Nie wiem czemu.
Rob cały czas wtrąca się w moje życie i nie mogę nic zrobić sama, bo zawsze robię coś źle. Rodzice pewnie nawet nie wiedzą, że chodzę z Niallem, mówiłam wcześniej mojemu tacie, że znam Nialla, ale on mi chyba nie uwierzył :P
Będę musiała się w końcu spotkać z rodzicami, bo ich nie widziałam dłużej od Ciebie :D
Coś mi się zdaję, że szybko się spotkamy :)
Que ♥♥♥
Skończyłam pisać e-maila do Julii, wpisałam jej adres i kliknęłam WYŚLIJ. Teraz tylko trzeba czekać, kiedy mi odpisze.
Zeszłam na dół. Rob cały czas tam był.
-Czego ty ode mnie chcesz?- Spytałam po chwili.- Na nic mi nie pozwalasz, a ja mam już 18 lat. Dlaczego tego nie rozumiesz?
-Nie chcę wyjść na złego brata.- Powiedział.
-Na prawdę? A właśnie na takiego wychodzisz.
-Wybacz Que, po prostu jestem od Ciebie starszy, rodzice mi mówili żebym na Ciebie uważał, bo możesz zrobić jakieś głupstwo.
-Dlatego nie chcesz żebym była z Horanem?
-Que, nie zaczynaj. To nie jest chłopak dla Ciebie.
-A może to ja nie jestem dziewczyną dla niego?
-Nie wiem. Que, nie wiem. Możesz spróbować mnie zrozumieć?
-Jak ja bym była starsza, to bym Ci pozwoliła spotykać się z jakąś dziewczyną.
-Przecież ja Ci nie zabraniam.
-Czyżby?
-Po prostu wiem, że to nie wypali. Rozumiem, że i ty musisz przejść ten etap, gdzie jesteś z jakimś chłopakiem, on Ci mówi, że Ciebie kocha, ty się w nim szaleńczo bujasz, potem on Cię olewa, ty masz złamane serce.
-Dość tego!- Krzyknęłam.- Ty na prawdę niczego nie rozumiesz! Idę sobie.
-Que, zaczekaj. Gdzie ty znów idziesz?
-Nie ważne.- Wyszłam z domu. Szczerze, to nie miałam określonego celu, kierunku w którym powinnam się udać. Szłam przed siebie. W pewnym momencie zaczęłam biec w stronę parku.
Szłam w kółko po parku z jakieś półtora godziny, w końcu lekko zmęczona usiadłam na ławce. Po kilku minutach zauważyłam jakiegoś chłopaka, który zbliżał się w moją stronę. Pewnie sobie poszedł na spacer- pomyślałam. Chłopak skręcił w stronę ławki na której siedziałam.
-Hej, mogę usiąść?- Zapytał. Byłam trochę wybita z rytmu.
-Eee, jasne.- Odpowiedziała. On usiadł obok mnie
i wyciągnął telefon.
Nie był brzydki. Miał ciemne włosy takie jak Malik, tylko, że były krótsze. Był ubrany w fajne ciuchy, a na nosie miał czarne okulary. Nie wyglądał jak jakiś dresiarz, który spotyka się z kolegami po północy, kupuje alkohol, pisze jakieś rzeczy na murach. Nie. To był sympatyczny przystojny chłopak. Trochę jakbym go kojarzyła, ale nie wiedziałam skąd.
-Ty jesteś Que?- Zapytał po pewnym czasie.
-yy, tak. Znamy się?
-Sorry, nie przedstawiłem Ci się. Jestem Alexander Anderson.
-Alex- powiedziałam w myślach. Ładne imię.
-Znam Cię ze szkoły tak z widzenia i na ogół jesteś sama.
-No tak nie do końca, ale miło Cię poznać.- Pierwszy raz się uśmiechnęłam w ciągu tej godziny.
-Co tu robisz?
-Tak przyszłam. Brat jest w domu, nie chcę mu przeszkadzać.- Taa, jasne. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Może chcesz się przejść?
-Z chęcią. - Wstaliśmy i ruszyliśmy w drugą stronę parku.
Alex jest przeuroczy i bardzo fajny. Dowiedziałam się, że ma on też 18 lat, mieszka nie daleko ode mnie, z jakieś pięć domów dalej, ma trzy siostry, dwie młodsze i jedną starszą. Ja chyba też powiedziałam mu wszystko o mnie.
-Na prawdę chodzisz z Niallem Horanem?- Zapytał.
-No wiesz, złożyło się, że to ja jestem tą szczęściarą.
-Moja młodsza siostra będzie zazdrosna jak jej to powiem.
-Oh, na prawdę? Zabawny jesteś.- świetnie mi się z nim gadało, w końcu zbliżaliśmy się do mojego domu. --Szkoda, że wcześniej nie wiedziałem, że tu mieszkasz, przychodziłbym do Ciebie.
-Często mnie nie ma w domu.
-A gdzie przebywasz?
-Wszędzie, u chłopaka, gdzieś indziej.
-Que?! -usłyszałam Roba. Super, tylko jego tu brakowało.
-Sorry Alex, ale muszę już iść. Brat mnie woła.
-Właśnie widzę. To idź, nie zatrzymuję Cię. Miło mi się z tobą rozmawiało.
-Mi również. Pa!- Uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uśmiech. -Czego chcesz tym razem?- Spytałam Roba.
-Ja? Ja niczego... -Odpowiedział.
________________________________________________
No witam wszystkich :) Mam nadzieję, że Wam się podoba :)
Dziękuję za miłe komentarze (i proszę o więcej takich)
Polecam blog http://beautifulxxoxo.blogspot.com/ Bardzo fajny :)
~Cher
poniedziałek, 3 czerwca 2013
29 Rozdział
Obudziłam się wtulona w Eleanor. Ona jeszcze spała. Zerknęłam na zegarek. Dochodziła 07.00. Przekręciłam się na drugi bok i przez przypadek obudziłam Eleanor.
-Hej. Która godzina?- Spytała zaspana El.
-Już prawie siódma.- Odpowiedziałam.
-Nie wstajesz?-Powiedziała schodząc z łóżka.- Powinnaś się zacząć szykować do szkoły.
-No tak.- Pomyślałam sobie.- Już idę się szykować.- Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki.
Po 20 minutach wyszłam przebrana w ciuchy pożyczone od Eleanor, bo sama nie miałam nic. Wszystko zostało u mnie w domu. Zgubiłam gdzieś swoją frotkę do włosów, dlatego związałam je bandamką. Lekko przydługa bluza zwisała ze mnie. Miała trochę długie rękawy, gdyż Eleanor jest ode mnie wyższa, większa i starsza. Ona sama zaś założyła sweterek, a na to kamizelkę, oczywiście wyglądała o wiele lepiej niż ja. Po prostu jest ładniejsza.
Eleanor chwyciła torebkę i spakowała do niej kilka ważniejszych, drobnych rzeczy.
-Choć, zawiozę Cię do szkoły. Chłopcy pewnie jeszcze nie wstali.- Zaproponowała.
-Ale, no wiesz. Zostawiłam plecak w moim domu.
-Nie ma sprawy. Powiedz gdzie to jest, a Cię tam zabiorę.
Zeszłyśmy na dół po schodach do salonu. Oczywiście chłopaki leżeli na kanapie, na ziemi, fotelach. Nie chciałyśmy ich budzić, więc szybko wyszłyśmy na dwór.
Wsiadłyśmy do samochodu Eleanor i ruszyłyśmy w stronę mojego domu.
Po kilkunastu minutach byłyśmy na miejscu.
-Poczekaj El. Wskoczę tylko po plecak i zaraz przychodzę.
-W porządku. Poczekam tu na Ciebie.
Wbiegłam do swojego domu i zaczęłam szukać plecaka.
-Zgubiłaś coś?- Usłyszałam głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Roba. To nie był najlepszy moment by wszystko mu tłumaczyć.
-Właściwie to już znalazłam.- Powiedziałam i chwyciłam plecak. Już chciałam wychodzić, ale Rob mnie złapał za rękę.
-Gdzie ty byłaś? I co teraz robisz?
-Zostaw mnie!- Krzyknęłam i wyrwałam mu się.- Idę do szkoły. A raczej jadę.
-Autobusem? Twój chłopak nie może Cię zawieść?- Zadrwił ze mnie brat.
-Koleżanka mnie zawozi i odczep się.- Odwróciłam się i szybkim krokiem wyszłam z domu.
-Czy wszystko OK?- Spytała Eleanor.
-Tak.- Odpowiedziałam.- Spotkałam brata w domu,a poza tym to jest dobrze.- Już więcej nie powiedziałam. El też już mnie o nic nie pytała.
Po kilku, może kilkunastu minutach byłyśmy przy szkole.
-Odebrać Cię?- Spytała Eleanor.
-Nie, nie musisz. Pojadę autobusem.
-To na razie- Powiedziała i dała mi buziaka w policzek. Wyszłam z samochodu i poszłam w stronę szkoły.
-Que! Que zaczekaj!- Usłyszałam wołanie za sobą. Obejrzałam się i moim oczom ukazała się Caro.
Jak dawno jej nie widziałam.
-Hej Caro- Podbiegłam do niej i przywitałam się.
-Nie było Cię wczoraj w szkole.
-Wiem.- Odpowiedziałam.- Byłam u Nialla i trochę zaspaliśmy, teraz przywiozła mnie Eleanor, dziewczyna Louisa.
-W takim razie gdzie jest Niall?- Spytała.
-Pewnie jeszcze śpi.
-Nie rozumiem Cię.- Powiedziała i obydwie wybuchnęłyśmy śmiechem. -Ale tak po za tym, to nic się nie wydarzyło?
-Zaczynasz mówić jak mój brat.
-Tak? A co on mówi?
-No jak to co? To co ty. Chodźmy już lepiej do klasy.
-Dobry pomysł.
Weszłyśmy do budynku szkolnego. Było tak jak zwykle. Ludzie patrzyli na nas, a raczej na mnie. Uśmiechali się, nawet kilku z nich podeszło i się przywitało. A pomyśleć, że na początku nawet mnie nie zauważali.
Podeszłyśmy do klasy i usiadłyśmy na parapecie. Jeszcze przez chwilę rozmawiałyśmy o mało przydatnych rzeczach, gdy nagle zauważyła mnie Betty. Ona wystrojona, miała na sobie modne dodatki, strasznie drogie ciuchy.
-Hej Que.- Podeszła do mnie.
-Hej, Betty. To jest Caro, moja przyjaciółka, Caro to jest Betty, znamy się z poprzedniej szkoły.
-Hej, widzę, że też jesteś tu nowa.- Powiedziała Carol
-Nie na długo. - Odrzekła Betty.- Jest tu lepiej niż w poprzedniej szkole, jeśli można w ogóle nazwać ją szkołą. Wybaczcie, ale muszę na chwilę gdzieś pójść.- Odwróciła się od nas i poszła w stronę grupki chłopaków. Chyba im się przedstawiła. Dość szybko poznawała nowych ludzi.
-Na prawdę się znacie?- Spytała mnie po pewnym czasie Caro.
-Tak, na prawdę, chociaż wcześniej raczej nie mogłam tego powiedzieć.
-Nie rozumiem Cię w ogóle.
-To nawet dobrze. Wejdźmy już do klasy.
-No dobrze.
W klasie nie było sporo ludzi w tym także Nialla. Nauczyciel kazał mi siedzieć z Betty. Ona nie pokazywała sprzeciwu, nawet chyba to jej pasowało. Cały czas komentowała innych, po woli zaczynało to mnie irytować. Eleanor miała racje. Jak bardzo chciałabym teraz z nią pogadać. Albo być gdzieś z Niallem, gdziekolwiek z dala od Betty. Po woli zaczynałam mieć dość jej towarzystwa.
W końcu zabrzmiał dzwonek oznajmujący koniec lekcji. Szybko spakowałam książki i wybiegłam z klasy.
Przynajmniej Betty nie jeździ autobusem, to w końcu się od niej odczepię.
-Que! Que McKarol!- usłyszałam głos nauczycielki.
-Słucham panią.
-Idziesz na autobus?
-Tak, właśnie mam taki zamiar, czy coś się stało?- Trochę się przeraziłam, nie wiedziałam o co chodzi.
-A więc, wszystkie autobusy są poopóźniane, przez wycieczkę szkolną.
-Czyli to znaczy, że mam iść na pieszo?
-Bardzo mi przykro Que, może ktoś mógł by Cię podwieźć?
-Ja mogę.- Nagle wtrąciła się Betty, która nie wiem co tu robiła.- Ja mogę zawieść Que do domu.
-To wszystko załatwione. Betty, to miło z twojej strony.- Powiedziała nauczycielka i odeszła.
-To choć za mną. - Rzekła Betty i ruszyła w stronę pięknego (drogiego) samochodu (klik)
-Ale nie musisz, na prawdę, mogę się przejść te parę kroków.- Nie chciałam za bardzo jechać z Betty, nie wiem czemu, może nie do końca jej ufałam.
Wsiadłyśmy do jej samochodu.
-To gdzie jedziemy?- Spytała. Podałam jej adres i po kilkunastu minutach dotarłyśmy do mojego domu.
-Wielkie dzięki Betty.
-Nie ma za co. Wybacz, ale się śpieszę i muszę już jechać.
-Jeszcze raz dziękuję.
-To nic.- Powiedziała i uśmiechnęła się.
Weszłam do domu, oczywiście zastałam w nim mojego brata Roba.
-Que, musimy poważnie porozmawiać, znowu.
-Hej. Która godzina?- Spytała zaspana El.
-Już prawie siódma.- Odpowiedziałam.
-Nie wstajesz?-Powiedziała schodząc z łóżka.- Powinnaś się zacząć szykować do szkoły.
-No tak.- Pomyślałam sobie.- Już idę się szykować.- Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki.
Po 20 minutach wyszłam przebrana w ciuchy pożyczone od Eleanor, bo sama nie miałam nic. Wszystko zostało u mnie w domu. Zgubiłam gdzieś swoją frotkę do włosów, dlatego związałam je bandamką. Lekko przydługa bluza zwisała ze mnie. Miała trochę długie rękawy, gdyż Eleanor jest ode mnie wyższa, większa i starsza. Ona sama zaś założyła sweterek, a na to kamizelkę, oczywiście wyglądała o wiele lepiej niż ja. Po prostu jest ładniejsza.
Eleanor chwyciła torebkę i spakowała do niej kilka ważniejszych, drobnych rzeczy.
-Choć, zawiozę Cię do szkoły. Chłopcy pewnie jeszcze nie wstali.- Zaproponowała.
-Ale, no wiesz. Zostawiłam plecak w moim domu.
-Nie ma sprawy. Powiedz gdzie to jest, a Cię tam zabiorę.
Zeszłyśmy na dół po schodach do salonu. Oczywiście chłopaki leżeli na kanapie, na ziemi, fotelach. Nie chciałyśmy ich budzić, więc szybko wyszłyśmy na dwór.
Wsiadłyśmy do samochodu Eleanor i ruszyłyśmy w stronę mojego domu.
Po kilkunastu minutach byłyśmy na miejscu.
-Poczekaj El. Wskoczę tylko po plecak i zaraz przychodzę.
-W porządku. Poczekam tu na Ciebie.
Wbiegłam do swojego domu i zaczęłam szukać plecaka.
-Zgubiłaś coś?- Usłyszałam głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Roba. To nie był najlepszy moment by wszystko mu tłumaczyć.
-Właściwie to już znalazłam.- Powiedziałam i chwyciłam plecak. Już chciałam wychodzić, ale Rob mnie złapał za rękę.
-Gdzie ty byłaś? I co teraz robisz?
-Zostaw mnie!- Krzyknęłam i wyrwałam mu się.- Idę do szkoły. A raczej jadę.
-Autobusem? Twój chłopak nie może Cię zawieść?- Zadrwił ze mnie brat.
-Koleżanka mnie zawozi i odczep się.- Odwróciłam się i szybkim krokiem wyszłam z domu.
-Czy wszystko OK?- Spytała Eleanor.
-Tak.- Odpowiedziałam.- Spotkałam brata w domu,a poza tym to jest dobrze.- Już więcej nie powiedziałam. El też już mnie o nic nie pytała.
Po kilku, może kilkunastu minutach byłyśmy przy szkole.
-Odebrać Cię?- Spytała Eleanor.
-Nie, nie musisz. Pojadę autobusem.
-To na razie- Powiedziała i dała mi buziaka w policzek. Wyszłam z samochodu i poszłam w stronę szkoły.
-Que! Que zaczekaj!- Usłyszałam wołanie za sobą. Obejrzałam się i moim oczom ukazała się Caro.
Jak dawno jej nie widziałam.
-Hej Caro- Podbiegłam do niej i przywitałam się.
-Nie było Cię wczoraj w szkole.
-Wiem.- Odpowiedziałam.- Byłam u Nialla i trochę zaspaliśmy, teraz przywiozła mnie Eleanor, dziewczyna Louisa.
-W takim razie gdzie jest Niall?- Spytała.
-Pewnie jeszcze śpi.
-Nie rozumiem Cię.- Powiedziała i obydwie wybuchnęłyśmy śmiechem. -Ale tak po za tym, to nic się nie wydarzyło?
-Zaczynasz mówić jak mój brat.
-Tak? A co on mówi?
-No jak to co? To co ty. Chodźmy już lepiej do klasy.
-Dobry pomysł.
Weszłyśmy do budynku szkolnego. Było tak jak zwykle. Ludzie patrzyli na nas, a raczej na mnie. Uśmiechali się, nawet kilku z nich podeszło i się przywitało. A pomyśleć, że na początku nawet mnie nie zauważali.
Podeszłyśmy do klasy i usiadłyśmy na parapecie. Jeszcze przez chwilę rozmawiałyśmy o mało przydatnych rzeczach, gdy nagle zauważyła mnie Betty. Ona wystrojona, miała na sobie modne dodatki, strasznie drogie ciuchy.
-Hej Que.- Podeszła do mnie.
-Hej, Betty. To jest Caro, moja przyjaciółka, Caro to jest Betty, znamy się z poprzedniej szkoły.
-Hej, widzę, że też jesteś tu nowa.- Powiedziała Carol
-Nie na długo. - Odrzekła Betty.- Jest tu lepiej niż w poprzedniej szkole, jeśli można w ogóle nazwać ją szkołą. Wybaczcie, ale muszę na chwilę gdzieś pójść.- Odwróciła się od nas i poszła w stronę grupki chłopaków. Chyba im się przedstawiła. Dość szybko poznawała nowych ludzi.
-Na prawdę się znacie?- Spytała mnie po pewnym czasie Caro.
-Tak, na prawdę, chociaż wcześniej raczej nie mogłam tego powiedzieć.
-Nie rozumiem Cię w ogóle.
-To nawet dobrze. Wejdźmy już do klasy.
-No dobrze.
W klasie nie było sporo ludzi w tym także Nialla. Nauczyciel kazał mi siedzieć z Betty. Ona nie pokazywała sprzeciwu, nawet chyba to jej pasowało. Cały czas komentowała innych, po woli zaczynało to mnie irytować. Eleanor miała racje. Jak bardzo chciałabym teraz z nią pogadać. Albo być gdzieś z Niallem, gdziekolwiek z dala od Betty. Po woli zaczynałam mieć dość jej towarzystwa.
W końcu zabrzmiał dzwonek oznajmujący koniec lekcji. Szybko spakowałam książki i wybiegłam z klasy.
Przynajmniej Betty nie jeździ autobusem, to w końcu się od niej odczepię.
-Que! Que McKarol!- usłyszałam głos nauczycielki.
-Słucham panią.
-Idziesz na autobus?
-Tak, właśnie mam taki zamiar, czy coś się stało?- Trochę się przeraziłam, nie wiedziałam o co chodzi.
-A więc, wszystkie autobusy są poopóźniane, przez wycieczkę szkolną.
-Czyli to znaczy, że mam iść na pieszo?
-Bardzo mi przykro Que, może ktoś mógł by Cię podwieźć?
-Ja mogę.- Nagle wtrąciła się Betty, która nie wiem co tu robiła.- Ja mogę zawieść Que do domu.
-To wszystko załatwione. Betty, to miło z twojej strony.- Powiedziała nauczycielka i odeszła.
-To choć za mną. - Rzekła Betty i ruszyła w stronę pięknego (drogiego) samochodu (klik)
-Ale nie musisz, na prawdę, mogę się przejść te parę kroków.- Nie chciałam za bardzo jechać z Betty, nie wiem czemu, może nie do końca jej ufałam.
Wsiadłyśmy do jej samochodu.
-To gdzie jedziemy?- Spytała. Podałam jej adres i po kilkunastu minutach dotarłyśmy do mojego domu.
-Wielkie dzięki Betty.
-Nie ma za co. Wybacz, ale się śpieszę i muszę już jechać.
-Jeszcze raz dziękuję.
-To nic.- Powiedziała i uśmiechnęła się.
Weszłam do domu, oczywiście zastałam w nim mojego brata Roba.
-Que, musimy poważnie porozmawiać, znowu.
_____________________________________________________
No hej :♥ Dziś rozdział dłuższy niż zazwyczaj piszę. Postaram się teraz właśnie takie umieszczać.
Mam nadzieję, że Wam się podoba :)
Jeśli chcecie bym na TYM blogu poleciła waszą stronę to piszcie na mój adres e-mail
smililili@onet,eu
~Cher
sobota, 1 czerwca 2013
28 Rozdział
-Na pewno wszystko jest Ok?- pytał Niall. Chyba nie powinnam go okłamywać. Może powiedzieć mu prawdę?
-Rob zadzwonił i pytał mnie gdzie jestem.- Powiedziałam w końcu. Nie wiedziałam jak Horan na to zareaguje. Przecież on wie jaki jest mój brat.
-I co powiedziałaś?
- Nic nie powiedziałam. Znasz go, jest upierdliwy.
-Okej, ale czy wszystko w porządku?
-Jak zawsze.- Spróbowałam wymusić z siebie uśmiech, Niall chyba zauważył, że coś kręcę i mocno mnie przytulił.
Siedzieliśmy na tej kanapie chyba z pół godziny, jak nie i więcej. Zaczęło nam się nudzić.
-Może gdzieś pójdziemy?- Spytał blondyn.
-hmmm... No dobrze.- Odpowiedziałam, takie wyjście powinno mi dobrze zrobić.
Wstaliśmy i poszliśmy w stronę drzwi. Właśnie wrócił Harry i minęliśmy go po drodze.
Szliśmy po jakimś parku trzymając się za ręce. Nawet nie czułam, że Niall to wielka gwiazda, że miliony dziewczyn na świecie chciało by być na moim miejscu. Nagle usłyszałam znajomy głos.
-Que!- Odwróciłam się i to chyba była jedna z najgorszych rzeczy jakie zrobiłam. Moim oczom ukazała się wysoka brązowo włosa dziewczyna, ubrana za jakieś minimum 10000 $. Tak to była Betty. - Jak Cię dawno nie widziałam Que.-
powiedziała i zbliżyła się bardziej.
-Znacie się? - zapytał Niall.
-Powiedzmy, że tak.- Odpowiedziałam. schlebiało mi, że Betty pierwszy raz w życiu chciała się ze mną przywitać, przebywać w moim środowisku.- Co tu robisz?
-No, wiesz. Zmieniam szkołę. Nie będę chodziła do szkoły do jakiejś wsi. Rodzice mnie przepisali i zamieszkam w Londynie. Nawet mi kupili willę i samochód, więc nie będę jeździć jakimś autobusem. Oh, wybacz, nie przedstawiłam się twojemu koledze. A więc, Hej, jestem Betty. Betty Royltay.
-A ja jestem Niall Horan z One Direction, a Que to moja dziewczyna.
-Dziewczyna? Wow, Que, nie mówiłaś mi, że spotykasz się z Niallem.
-Ostatnio jakoś w ogóle do Ciebie nie mówiłam.- Powiedziałam. Betty. Jakoś była miła w stosunku do mnie. Dziwiło mnie to.
-Ale ty zabawna jesteś- odrzekła Betty i uśmiechnęła się.- Czy mogła bym pochodzić sobie z Wami? Jeszcze nie znam tu wszystkiego. No chyba, że nie chcecie, to nie ma sprawy.
-Nie przeszkadzasz. - Powiedziałam.- Jak tak chcesz, to choć.
Betty szybko ruszyła za nami. Cały czas coś mówiła, na temat szkoły, ludzi, gwiazd. Mówiła chyba o wszystkim i cały czas była dla mnie miła. Co chwila uśmiechała się raz do mnie, raz do Nialla. Było sympatycznie, już nawet zapomniałam, że jej nienawidzę, bo chyba ją nawet lubię...
Robiło się już późno. Zbliżaliśmy się do domu chłopców z 1D. Widać było zaparkowany samochód Eleanor.
-Może wejdziesz?- Zapytał Niall Betty.
-No nie wiem.- Powiedziała.- Nie chcę robić problemów.
-Ale na prawdę nie robisz.- Powiedziałam.
-No.. Dobrze.- Odpowiedziała Betty i uśmiechnęła się. - To tu mieszkacie? Ładny dom, nie taki jak te inne kamienice lub nie zadbane domki.
-Fajnie, że Ci się podoba.- Uśmiechnął się Horan i otworzył drzwi, bym ja i Betty mogły wejść.
Weszłam pewniej niż ostatnio. Przywitałam się z chłopakami i Eleanor. Nie było tylko Zayna.
-Hej, to jest Betty- Wskazałam na dziewczynę, która kiedyś była moim wrogiem.
-Cześć, jestem Betty. Betty Royltay. Chodziłam kiedyś do klasy z Que i teraz też będę.
-Hej- powiedział Harry.- Chyba nie musimy Ci się przedstawiać, no ale: Jestem Harry, to jest Louis, jego dziewczyna Eleanor i Liam. - Wszyscy przywitali się z Betty. Ona nawet nie okazała się takim potworem jak uważałam.
Wszystkim Betty się podobała, była zabawna, miła, tylko Eleanor dziwnie na nią patrzyła. Wstała z kanapy i poszła do kuchni. Pobiegłam za nią.
-Hej El, coś się stało?- Spytałam.
-Nie, wszystko w porządku.
-Na pewno?
-Nie. Bo widzisz, jakoś nie bardzo przepadam za tą całą Betty.
-Ona taka już jest. Zrozum.
-Rozumiem, że się z nią przyjaźnisz. Jest twoją przyjaciółką.
-Wiesz, co... Szczerze, to my się nie przyjaźnimy.
-Nie? Ale wygląda jakby ona bez Ciebie nie mogła żyć.
-Dobra. Powiem Ci. Wcześniej ja i Betty się nienawidziłyśmy. Przede wszystkim to ona mnie nienawidziła. Dokuczała mi. Ja zawsze jej zazdrościłam, ona zawsze miała fajne ciuchy, mnóstwo kolegów, a mnie nikt nie lubił. Miałam i nadal mam przyjaciółkę. - Nie wytrzymałam i rozpłakałam się.
-Hej, kochanie, nie płacz. -pocieszała mnie El.- Przepraszam, nie powinnam może Ci mówić, co myślę o Betty, ale po prostu ona mi się nie podoba. A skoro Cie nienawidziła, to czemu teraz zachowuje się jakby była twoją najlepszą przyjaciółką? Nie wydaje Ci się to dziwne?
-Nie wiem.- Powiedziałam i wytarłam oczy rękawem. - Przynajmniej teraz mnie lubi.
-Lubi? Que, dla mnie to nie naturalne, by tak po prostu zacząć kogoś lubić.
-Łatwo Ci mówić, bo Ciebie wszyscy lubią, a mnie nie.
-Ale Que. - Podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła- Wszyscy Cię lubimy. A to, że mnie ludzie kochają, tez nie jest prawdą. Tyle osób mnie hejtuje, to nie jest łatwe, ale Louis mi pomaga, mówi mi zawsze bym się nie przejmowała, ponieważ, Ci wszyscy, którzy mnie obrażają to tak na prawdę mnie nie znają. Nie wiedzą jaka jestem, a ja wiem, że ty jesteś wspaniała, więc nie bój się, że ktoś Cię nie lubi. My Cię kochamy i mam nadzieję, że Ci to wystarczy.
-Dziękuję- Odpowiedziałam i wtuliłam się w szyję El.
Siedziałyśmy w kuchni z jakieś 10 minut. W końcu wróciłyśmy do salonu. Było znacznie ciszej, niż na początku.
-Gdzie jest Betty?- Zapytałam.
-Poszła już. - Odpowiedział Harry.
-Powiedziała, że jest już późno, a ona nie chce robić problemów i sobie poszła- dodał Niall.
-Fajnie, że się z tobą pożegnała- szepnęła mi do ucha Eleanor i uśmiechnęła się.
Resztę wieczoru spędziliśmy na gadaniu o Betty, gdyż chłopcy byli nią zafascynowani.
Zbliżała się godzina 23.35. Byłam strasznie senna, Eleanor zresztą też, chłopcy gadali o jakiś tam rzeczach, już nawet nie słuchałam.
-Wiecie, co. Ja chyba idę już spać.- Powiedziała Eleanor. Wstała z kanapy i poszła na górę.
-Ja też.- Dodałam i pobiegłam za El.
Obydwie się umyłyśmy i ubrałyśmy w piżamy. Dochodziła 24.00
-Mogę spać z tobą?- Zapytałam Eleanor.
-Słucham?- Zdziwiła się.
-Pytałam czy mogę spać z tobą, ale jeśli nie chcesz...
-Nie, spokojnie. Chcę. - Powiedziała i uśmiechnęła się. Położyła się na łóżku i przykryła się. Przesunęła się w lewą stronę by zrobić mi miejsce i odkryła z tej strony kołdrę by było mi wygodniej wejść.
Jeszcze chwilę rozmawiałyśmy o mało ważnych rzeczach. Takie babskie pogaduchy. W końcu jednak usnęłam...
-Rob zadzwonił i pytał mnie gdzie jestem.- Powiedziałam w końcu. Nie wiedziałam jak Horan na to zareaguje. Przecież on wie jaki jest mój brat.
-I co powiedziałaś?
- Nic nie powiedziałam. Znasz go, jest upierdliwy.
-Okej, ale czy wszystko w porządku?
-Jak zawsze.- Spróbowałam wymusić z siebie uśmiech, Niall chyba zauważył, że coś kręcę i mocno mnie przytulił.
Siedzieliśmy na tej kanapie chyba z pół godziny, jak nie i więcej. Zaczęło nam się nudzić.
-Może gdzieś pójdziemy?- Spytał blondyn.
-hmmm... No dobrze.- Odpowiedziałam, takie wyjście powinno mi dobrze zrobić.
Wstaliśmy i poszliśmy w stronę drzwi. Właśnie wrócił Harry i minęliśmy go po drodze.
Szliśmy po jakimś parku trzymając się za ręce. Nawet nie czułam, że Niall to wielka gwiazda, że miliony dziewczyn na świecie chciało by być na moim miejscu. Nagle usłyszałam znajomy głos.
-Que!- Odwróciłam się i to chyba była jedna z najgorszych rzeczy jakie zrobiłam. Moim oczom ukazała się wysoka brązowo włosa dziewczyna, ubrana za jakieś minimum 10000 $. Tak to była Betty. - Jak Cię dawno nie widziałam Que.-
powiedziała i zbliżyła się bardziej.
-Znacie się? - zapytał Niall.
-Powiedzmy, że tak.- Odpowiedziałam. schlebiało mi, że Betty pierwszy raz w życiu chciała się ze mną przywitać, przebywać w moim środowisku.- Co tu robisz?
-No, wiesz. Zmieniam szkołę. Nie będę chodziła do szkoły do jakiejś wsi. Rodzice mnie przepisali i zamieszkam w Londynie. Nawet mi kupili willę i samochód, więc nie będę jeździć jakimś autobusem. Oh, wybacz, nie przedstawiłam się twojemu koledze. A więc, Hej, jestem Betty. Betty Royltay.
-A ja jestem Niall Horan z One Direction, a Que to moja dziewczyna.
-Dziewczyna? Wow, Que, nie mówiłaś mi, że spotykasz się z Niallem.
-Ostatnio jakoś w ogóle do Ciebie nie mówiłam.- Powiedziałam. Betty. Jakoś była miła w stosunku do mnie. Dziwiło mnie to.
-Ale ty zabawna jesteś- odrzekła Betty i uśmiechnęła się.- Czy mogła bym pochodzić sobie z Wami? Jeszcze nie znam tu wszystkiego. No chyba, że nie chcecie, to nie ma sprawy.
-Nie przeszkadzasz. - Powiedziałam.- Jak tak chcesz, to choć.
Betty szybko ruszyła za nami. Cały czas coś mówiła, na temat szkoły, ludzi, gwiazd. Mówiła chyba o wszystkim i cały czas była dla mnie miła. Co chwila uśmiechała się raz do mnie, raz do Nialla. Było sympatycznie, już nawet zapomniałam, że jej nienawidzę, bo chyba ją nawet lubię...
Robiło się już późno. Zbliżaliśmy się do domu chłopców z 1D. Widać było zaparkowany samochód Eleanor.
-Może wejdziesz?- Zapytał Niall Betty.
-No nie wiem.- Powiedziała.- Nie chcę robić problemów.
-Ale na prawdę nie robisz.- Powiedziałam.
-No.. Dobrze.- Odpowiedziała Betty i uśmiechnęła się. - To tu mieszkacie? Ładny dom, nie taki jak te inne kamienice lub nie zadbane domki.
-Fajnie, że Ci się podoba.- Uśmiechnął się Horan i otworzył drzwi, bym ja i Betty mogły wejść.
Weszłam pewniej niż ostatnio. Przywitałam się z chłopakami i Eleanor. Nie było tylko Zayna.
-Hej, to jest Betty- Wskazałam na dziewczynę, która kiedyś była moim wrogiem.
-Cześć, jestem Betty. Betty Royltay. Chodziłam kiedyś do klasy z Que i teraz też będę.
-Hej- powiedział Harry.- Chyba nie musimy Ci się przedstawiać, no ale: Jestem Harry, to jest Louis, jego dziewczyna Eleanor i Liam. - Wszyscy przywitali się z Betty. Ona nawet nie okazała się takim potworem jak uważałam.
Wszystkim Betty się podobała, była zabawna, miła, tylko Eleanor dziwnie na nią patrzyła. Wstała z kanapy i poszła do kuchni. Pobiegłam za nią.
-Hej El, coś się stało?- Spytałam.
-Nie, wszystko w porządku.
-Na pewno?
-Nie. Bo widzisz, jakoś nie bardzo przepadam za tą całą Betty.
-Ona taka już jest. Zrozum.
-Rozumiem, że się z nią przyjaźnisz. Jest twoją przyjaciółką.
-Wiesz, co... Szczerze, to my się nie przyjaźnimy.
-Nie? Ale wygląda jakby ona bez Ciebie nie mogła żyć.
-Dobra. Powiem Ci. Wcześniej ja i Betty się nienawidziłyśmy. Przede wszystkim to ona mnie nienawidziła. Dokuczała mi. Ja zawsze jej zazdrościłam, ona zawsze miała fajne ciuchy, mnóstwo kolegów, a mnie nikt nie lubił. Miałam i nadal mam przyjaciółkę. - Nie wytrzymałam i rozpłakałam się.
-Hej, kochanie, nie płacz. -pocieszała mnie El.- Przepraszam, nie powinnam może Ci mówić, co myślę o Betty, ale po prostu ona mi się nie podoba. A skoro Cie nienawidziła, to czemu teraz zachowuje się jakby była twoją najlepszą przyjaciółką? Nie wydaje Ci się to dziwne?
-Nie wiem.- Powiedziałam i wytarłam oczy rękawem. - Przynajmniej teraz mnie lubi.
-Lubi? Que, dla mnie to nie naturalne, by tak po prostu zacząć kogoś lubić.
-Łatwo Ci mówić, bo Ciebie wszyscy lubią, a mnie nie.
-Ale Que. - Podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła- Wszyscy Cię lubimy. A to, że mnie ludzie kochają, tez nie jest prawdą. Tyle osób mnie hejtuje, to nie jest łatwe, ale Louis mi pomaga, mówi mi zawsze bym się nie przejmowała, ponieważ, Ci wszyscy, którzy mnie obrażają to tak na prawdę mnie nie znają. Nie wiedzą jaka jestem, a ja wiem, że ty jesteś wspaniała, więc nie bój się, że ktoś Cię nie lubi. My Cię kochamy i mam nadzieję, że Ci to wystarczy.
-Dziękuję- Odpowiedziałam i wtuliłam się w szyję El.
Siedziałyśmy w kuchni z jakieś 10 minut. W końcu wróciłyśmy do salonu. Było znacznie ciszej, niż na początku.
-Gdzie jest Betty?- Zapytałam.
-Poszła już. - Odpowiedział Harry.
-Powiedziała, że jest już późno, a ona nie chce robić problemów i sobie poszła- dodał Niall.
-Fajnie, że się z tobą pożegnała- szepnęła mi do ucha Eleanor i uśmiechnęła się.
Resztę wieczoru spędziliśmy na gadaniu o Betty, gdyż chłopcy byli nią zafascynowani.
Zbliżała się godzina 23.35. Byłam strasznie senna, Eleanor zresztą też, chłopcy gadali o jakiś tam rzeczach, już nawet nie słuchałam.
-Wiecie, co. Ja chyba idę już spać.- Powiedziała Eleanor. Wstała z kanapy i poszła na górę.
-Ja też.- Dodałam i pobiegłam za El.
Obydwie się umyłyśmy i ubrałyśmy w piżamy. Dochodziła 24.00
-Mogę spać z tobą?- Zapytałam Eleanor.
-Słucham?- Zdziwiła się.
-Pytałam czy mogę spać z tobą, ale jeśli nie chcesz...
-Nie, spokojnie. Chcę. - Powiedziała i uśmiechnęła się. Położyła się na łóżku i przykryła się. Przesunęła się w lewą stronę by zrobić mi miejsce i odkryła z tej strony kołdrę by było mi wygodniej wejść.
Jeszcze chwilę rozmawiałyśmy o mało ważnych rzeczach. Takie babskie pogaduchy. W końcu jednak usnęłam...
_______________________________________________________________
No hej. Zacznę od tego, że od dzisiaj będę dodawała zdjęcia tak jak teraz.
Dlaczego?
Po prostu tak mi się podoba.
Mam nadzieję (jak zwykle) , że Wam się podoba jak piszę. Komentujcie, wyrażajcie swoją opinię, hejtujcię, po prostu udzielajcie się :)
Jeśli ktoś chce bym na moim blogu polecała jego blog (wszystko jedno o czy on jest) to piszcie na mój adres e-mail smililili@onet.eu ♥
~Cher
Subskrybuj:
Posty (Atom)